Rozmowa z dr n.med. Kingą Franciszkiewicz – Pietrzak, specjalistą chirurgiem Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Kardynała Wyszyńskiego w Lublinie, drugą w Polsce kobietą, posiadającą certyfikat chirurgii robotycznej w systemie da Vinci.
Często wciąż można usłyszeć opinie, że dobry chirurg musi być mężczyzną, że chirurg musi mieć pewną rękę i silną psychiką. Co Pani na ten temat sądzi?
Zgadzam się, że chirurg musi mieć silną psychikę i pewną rękę. To cechy indywidualne, zupełnie w mojej ocenie niezależne od płci. Kobiety muszą pogodzić życie osobiste, dbanie o dom oraz ciepło rodzinne z rozwojem zawodowym i naukowym. W związku z tym często rozwijamy takie cechy jak podzielność uwagi, szybkie rozwiązywanie problemów, dostosowywanie się do zmiennej sytuacji, wytrzymałość. Te umiejętności są wysoce pożądane w dziedzinach zabiegowych. Jeśli zaś chodzi o pewną rękę…to przychodzi z czasem, wprost proporcjonalnie do ilości wykonanych zabiegów, niezależnie od płci.
Chirurgia jest jednak powszechnie uznawana za specjalizację zdominowaną przez mężczyzn. Dlaczego, mimo tego, zdecydowała się Pani na wykonywanie właśnie tego zawodu?
O chirurgii ogólnej marzyłam od szkoły podstawowej. Nie miałam żadnych wzorców, w rodzinie jestem pierwszą osobą związaną z medycyną, a co za tym idzie nie miałam świadomości i wiedzy, że w chirurgii jest głęboko zakorzeniony patriarchat i hierarchiczność. Szukałam autorytetów, których technika operacyjna byłaby dla mnie wzorem do naśladowania. Tak stało się w przypadku dr n. med. Krystyny Abramowicz, prof. dr hab. n. med. Wojciecha Polkowskiego oraz mojego obecnego szefa, dr hab. n. med. Jerzego Mielki. Spotkanie tych osób było dla mnie kamieniami milowymi w rozwoju zawodowym. Uczyły mnie podstaw chirurgii, dodawały wiary w siebie, czasem wypuszczały na głęboką wodę. Takie podejście pozwoliło mi na podnoszenie kwalifikacji, wyspecjalizowanie się w dziedzinie chirurgii onkologicznej czy też uzyskanie certyfikatu operatora robota da Vinci.
Miała więc Pani dużo szczęścia, że trafiła właśnie na takie osoby. Ale czy nigdy nie czuła się w środowisku chirurgów dyskryminowana z racji płci?
Oczywiście, spotykałam chirurgów, którzy byli bardzo sceptycznie nastawieni do kobiet wykonujących tę specjalizację. Starałam się unikać takich osób i mieć wpływ na to w jakim środowisku zdobywam wiedzę oraz jakie jest wśród kolegów nastawienie do kobiet chirurgów. Będąc jeszcze na stażu podyplomowym jeden z chirurgów orzekł, że „baba chirurg, to ani baba ani chirurg” i zapisał mnie do operacji amputacji kończyny dolnej. Chciał mi udowodnić, że nie nadaję się do chirurgii. Gdy jednak zobaczył, że amputowałam kończynę bez zbędnego wahania, uśmiechnął się i machnął ręką mówiąc: „Będzie Pani tym chirurgiem”. Uważam, że ciężka praca i dobra technika operacyjna obroni się sama.
Proszę powiedzieć, jak przebiegała Pani dotychczasowa kariera zawodowa.
Studia medyczne ukończyłam na Uniwersytecie Medycznym w 2008r. Roczny staż podyplomowy odbyłam w ówczesnym Szpitalu Kolejowym a następnie dostałam się na specjalizację z chirurgii ogólnej do Samodzielnego Publicznego Szpitala Wojewódzkiego im. Jana Bożego w Lublinie. To było miejsce wyjątkowe, z niesamowitą charyzmą, gdzie nauczono mnie kindersztuby chirurgicznej, dbałości o zespół, bycia koleżeńskim, tego, że Pacjent jest najważniejszy. W 2016r. obroniłam tytuł doktora nauk medycznych, a moim promotorem był mój przyszły szef i mentor prof. Wojciech Polkowski. Po zakończeniu specjalizacji w dziedzinie chirurgii ogólnej w 2017r. zostałam zatrudniona w Uniwersytecie Medycznym w Lublinie i dostałam etat asystenta w Klinice Chirurgii Onkologicznej SPSK1. W 2022r. wraz z moim mentorem chirurgicznym i kolegą dr hab. n. med. Jerzym Mielko rozpoczęłam pracę w Oddziale Chirurgii Ogólnej WSS im. Stefana Kardynała Wyszyńskiego w Lublinie.
Niedawno zakończyła Pani szkolenie z obsługi robota da Vinci i zdała Pani egzamin w Paryżu. Jest Pani drugą kobietą chirurgiem w Polsce, mającą certyfikat uprawniający do wykonywania operacji z użyciem robota da Vinci. Proszę nam opowiedzieć, dlaczego zdecydowała się Pani na to nowe wyzwanie w karierze zawodowej?
Chyba dla każdego chirurga operacje z użyciem robota da Vinci to wielkie marzenie, a mnie udało się je zrealizować. Uważam, że nauka nowych technik operacyjnych jest niesamowitą szansą rozwoju i przygodą. By zgłębić tajniki laparoskopowych operacji kolorektalnych jeździłam do Narodowego Instytutu Onkologii, żeby asystować do zabiegów dr Erykowi Chrapowickiemu. Był to dla mnie świat jak z bajki, nowy sprzęt, wspaniała technika operacyjna, wielka życzliwość. Teraz jest podobnie. Wraz z kolegami z oddziału - dr Mateuszem Dziedzicem oraz dr Wojciechem Górskim stanowimy zespół chirurgów, którzy cenią swoje umiejętności, ale także ludzi, którzy po prostu się lubią i polegają na sobie.
Doświadczenie zdobyte na przestrzeni lat w operacjach laparoskopowych przekładam na operacje z użyciem robota da Vinci. Zawsze mogę liczyć na wsparcie szefa, który także jest certyfikowanym operatorem robota da Vinci oraz mojego proktora dr n. med. Jerzego Drausa.
Jeśli zaś chodzi o to, że jestem drugą kobietą wśród operatorów w chirurgii robotycznej da Vinci, mogę jedynie powiedzieć, że mam nadzieję że grono kobiet szybko się powiększy. Wiele w tej materii zależy od przełożonego. Miałam to szczęście, że moi szefowie pokładali we mnie zaufanie, traktowali po partnersku i doceniali ciężką pracę oraz upór w dążeniu do celu. Wiem jednak, że wiele kobiet w moim zawodzie doświadcza dyskryminacji z racji płci. Jakiś czas temu przeprowadziłam nawet anonimową ankietę wśród kobiet zabiegowców, z której wynikało, że prawie 52% z nas doświadcza dyskryminacji w miejscu pracy, z czego ponad 42% ze względu na płeć, zaś w toku specjalizacji dyskryminacji doświadczyło 63 % kobiet. Uważam, że ta sytuacja musi ulec zmianie, szczególnie wobec zmniejszającego się zainteresowania dziedzinami zabiegowymi wśród absolwentów uniwersytetów medycznych.
Jakiego typu operacje z użyciem robota wykonuje Pani?
Operacje kolorektalne ze wskazań onkologicznych oraz chorób zapalnych jelita grubego i odbytnicy. Wykonuję także operacje przepuklin pachwinowych, a wraz z zespołem przymierzamy się m.in. do plastyki przepuklin brzusznych i pooperacyjnych.
Jakie korzyści odnosi pacjent z powodu tego, że jest operowany przy użyciu robota w porównaniu do tradycyjnych zabiegów?
To przede wszystkim zmniejszenie dolegliwości bólowych w porównaniu z techniką klasyczną, zmniejszenie zakażeń ran pooperacyjnych oraz utraty krwi podczas zabiegu, a w przypadku przepuklin redukcję ryzyka nawrotu. Ze względu na znaczne powiększenie obrazu chirurg ma możliwość dokładnego i celowego preparowania tkanek. Narzędzia robotowe są intuicyjne i odzwierciedlają ruchy rąk, symulują obecność dwóch stawów, redukują drżenie rąk, wynikające ze zmęczenia podczas długich operacji, a także znoszą zupełnie potrzebę użycia siły, co wpływa na znaczną poprawę precyzji ruchów i komfortu operowania.